25 lutego 2009, 09:22
Niech to juz sie wyjasni wreszcie, bo mam dosc tej hustawki... Dzis zaczyna sie pewien ciekawy czas... zobaczymy jak uda mi sie go przezyc... oby dobrze!
A za niedlugo bede juz w domciu!
Prezentuję tu to co dzieje się w mej duszy...może dla wielu nie jest to ciekawe, ale muszę to gdzieś zostawić... nie zawsze da się skorzystać z lekarstwa rozmowy... odległość geograficzna i psychiczna jest zbyt wielka...
Niech to juz sie wyjasni wreszcie, bo mam dosc tej hustawki... Dzis zaczyna sie pewien ciekawy czas... zobaczymy jak uda mi sie go przezyc... oby dobrze!
A za niedlugo bede juz w domciu!
Zycie zgotowalo mi scenariusz... musze go grac aczkolwiek nie wiem za bardzo jak... moja sytuacja jest co najmniej nieciekawa, ktos wystawil mnie...
Ale musze sobie poradzic... nie mam wyjscia ZAWSZE jest alternatywa!
Tylko gdzie ja znajde...
Nie da mi Robert, nie da mi Wojtek tego co moze dac mi Francesco:D :D :D
Dziekuje, za przyjacielskie ramie i buziaka wtedy kiedy tak bardzo bylo mi tego trzeba!
Dzis przeszlam kolejny egzamin, raczej jestem pozytywnie nastawiona, aczkolwiek moje samopoczucie podczas pisania bylo nie za fajne, taka mnie sennosc ogarniala...
Walentynki, przeszly juz... i dobrze! Jakos je przezylam choc troche bylo mi smutno, ze ktos kto zawsze o mnie w ten dzien pamietal tym razem zapomnial...
Za poltora miesiaca bede juz w domu na jakis czas... aczkolwiek mam mieszane uczucia, biorac pod uwage zdarzenia ze stycznia i zeszlego roku...
"Nie zamkne ciebie za krata, nie nakaze ci bys kochal mnie, bo jam jest B òg ktory kocha"
Tak... bywalam ostatnimi dniami tu i tam, zaczelam kurs, chodzilam po miescie zaczelam korzystac z mensy... skorzystalam tez w ubiegla niedziele z cudownego salonu kosmetycznego, ktory jest calkowicie darmowy:)
Tak bardzo chcialabym, zeby ktos przyjal wreszcie pocieszenie i uzdrowienie tak jak ja... wtedy naprawde wszystko sie inaczej uklada, mozna zobaczyc calkiem inna rzeczywistosc... ale nikogo nie mozna zmusic do czegos....
Dzieki Temu, ktory mnie przyjal mimo mojej slabosci i moich popelnionych juz tylu glupstw umiem patrzec inaczej na milosc czy przyjazn... Tak, moi przyjaciele nieraz gdy cierpialam mniej lub bardziej zawsze stawali za mna murem... zawsze znajdywali dla mnie czas i mieli dobre slowo...
Dzisiaj walentynki... Dzien Zakochanych...nigdy tego dnia nie lubilam, zawsze wialo to kiczem i komercha zreszta samo zakochanie do szczescia nie wystarczy, bo nie jest jeszcze miloscia, zakochanie przechodzi, jest jak choroba musi przejsc ewolucje ktora uczyni je miloscia i jest bardzo czasochlonna...
" Bo z Toba zdobywam waly, mur przeskakuje dzieki memu Bogu"
" Niewazne jak bedzie mial na imie twoj aniol... Ty bedziesz go nazywac Przyjacielem"
" Przyjaznie zawarte na tym swiecie uleca w gore i nigdy nie zostana zerwane"
Tak...każdy dzień jest na swój sposób prezentem...Ten, który kocha daje nam do tego jeszcze inne prezenty...wczoraj dowiedziałam się, że kolejny egzamin już do przodu...i testy do grup z włoskiego wykazały u mnie poziom B1!!! Śmiać mi się chciało...
Potem poszłam podziękować za to wszystko...wczoraj były też imieniny mojej mamy, tak bardzo ją kocham!
Kiedy jakaś część naszego serca umiera z powodu gwoździ jakie zostały nam wbite to zawsze jest możliwość żebyśmy mogli zmartwychwstać i zacząć coś nowego...
Ludzie to anioły tylko bez skrzydeł i to jest właśnie piękne...urodzić się bez skrzydeł i je sobie wyhodować...