Archiwum styczeń 2009, strona 2


Kolejny dzień z życia duszy...
16 stycznia 2009, 10:35

Chcę poznać odpowiedź, w modlitwie szukam jej... Czy jest Ktoś kto mnie słyszy, kto o mnie troszczy się??? Kolejny dzień nie przyniósł rozwiązania tej bolesnej sprawy... a nawet znowu wbił mi gwoździe obojetności już nawet nie wiem gdzie wbity będzie kolejny...

Jednak ten spokój nadal we mnie jest... Więc to chyba dobrze, to chyba Miłość mnie strzeże! Jednak ból jeszcze nie odszedł, ale nie jest wypełniony tylką rozpaczą i samotnością i to jest wielka siła...

''Bóg nie przyszedł znieść cierpienia ani go wytłumaczyć, przyszedł wypełnić je swoją obecnością''- Paul Claudel

Niedawno jeszcze chciałam uciec stąd do innej ojczyzny, ale powiedzieli mi, że to nie ma sensu przed problemami nie da się uciec i to prawda trzeba popatrzeć tej rzeczywistości w oczy i wtedy maleją te wszystkie wielkie problemy

ZAWSZE jest alternatywa! Dlatego muszę walczyć, ciągle walczyć...

Co dalej?
15 stycznia 2009, 10:36

Kolejny dzień, kolejny w tym dziwnym poczuciu zawieszenia między niebem i ziemią, między spokojem a nerwowym biciem serca...Jednak jest w tym pewne piękno...nigdy chyba bym sobie nie uświadomiła, że to da się odczuć gdy jesteś ukryty w czyiś dłoniach, że Miłość tak naprawdę jest jedna nie ma wielu znaczeń.

Chciałam podziękować przede wszystkim: bratu Rafałowi, który w konfesjonale pośredniczył w moim uzdrowieniu, o.Januszowi, który już wiele razy nie pozwalał mi zrobić głupstwa, a nawet jeśli błądziłam zawsze patrzył na mnie z miłością, ks.Andrzejowi, który umiał pokazać mi że jest jeszcze dla mnie szansa, ale żeby budować to z Bogiem nie na afektach, ks. Pawłowi, który swoją szczerością pokazał, że jestem kochana, Kasi vel Oszustowi, która wspierała mnie dobrym słowem i modlitwą nie krytykując, Karolinie, która swoją przyjaźnią nieraz rozświetliła już moje życiowe tunele, Madzi, która również była przy mnie duchowo, Sabinie, która nawet mimo odległości umie razem ze mną snuć marzenia, Matrixowi, dzięki której zrozumiałam, że czasem układa się mniej lub bardziej ale nie wolno się poddać, Klakierkowi, która umiała wysłuchać moich nieraz infantylnych tekstów, diakonowi Krzyśkowi, diakonowi Piotrowi za nieocenioną pomoc w rozmowie...

I wielu innym których nie wymieniłam a wnieśli tak wiele dobra i miłości w moje życie!

Dzięki wielkie wam i za was!

Coś w obcym języku;)
14 stycznia 2009, 12:40

Ho venuto cantare a Tu Amore, venuto cantare a Te... piosenka z ubiegłej niedzieli par. San Marcelino e San Paolo spodobało mi się tam...:)

Teraz po innemu:)

Nada te turbe nada te espante,  quien a Dios tiene nada le falta

Nada te turbe nada te espante, solo Dios basta.an grand..

 

Amor tan grande, profundo y sublime es el Amor de mi Creador

No hay nada en el mundo que pueda igualarse al tierno amor de mi buen Jesus

Dios de Amor oh Dios de Amor solo eres Tu el Dios de Amor

No hay otro Dios, fuera de Ti, fuera de Ti para mi no hay amor...

P.S. Ktoś uświadomił mi, że powinno się szukać takiej właśnie Miłości, że prawdziwa miłość prowadzi do Źródła Miłości, dzięki miłości jedno powinno stawać się lepsze dzięki drugiemu...

Ale kiedy odnajdę to wszystko co chcę? Nie wiem!!! Wiem tylko, że nie mogę dać się znowu zranić, bo takie cierpienie nie ma sensu... kiedy sam podstawiasz głowę pod nóż, ale wtedy kiedy chcę to zrobić dla kogoś, wtedy dopiero moje człowieczeństwo nabiera rumieńców:)

Pierwszy dzień...
14 stycznia 2009, 12:01

Dziś pierwszy raz piszę na moim nowym własnym blogu... pewnie nigdy bym się na to nie zdobyła, ale życie ostatnio napisało mi scenariusz, którego nie chciałam grać... ale teraz muszę i choć dusza moja cierpi ja czuję dziwny spokój, którego nie czułam zanim to wszystko się stało...choć tak boli obojętność, to najgorsze gwoździe jakie można wbić w krzyż człowieka...

Chciałam poczuć to w co tak mocno wierzyłam, że jest w mym zasięgu, ale obróciło się to przeciwko mnie... potem chciałam być pomocną dłonią, ale również spotkałam odrzucenie i gwoździe obojętności... i teraz nie wiem jak postąpić wobec tego który wprowadził mnie w ten stan...

Na szczęście mam dokąd iść... Chcę zdążać w stronę Prawdziwej, Wiecznej i Czystej Miłości...

1 J 4,8