15 stycznia 2009, 10:36
Kolejny dzień, kolejny w tym dziwnym poczuciu zawieszenia między niebem i ziemią, między spokojem a nerwowym biciem serca...Jednak jest w tym pewne piękno...nigdy chyba bym sobie nie uświadomiła, że to da się odczuć gdy jesteś ukryty w czyiś dłoniach, że Miłość tak naprawdę jest jedna nie ma wielu znaczeń.
Chciałam podziękować przede wszystkim: bratu Rafałowi, który w konfesjonale pośredniczył w moim uzdrowieniu, o.Januszowi, który już wiele razy nie pozwalał mi zrobić głupstwa, a nawet jeśli błądziłam zawsze patrzył na mnie z miłością, ks.Andrzejowi, który umiał pokazać mi że jest jeszcze dla mnie szansa, ale żeby budować to z Bogiem nie na afektach, ks. Pawłowi, który swoją szczerością pokazał, że jestem kochana, Kasi vel Oszustowi, która wspierała mnie dobrym słowem i modlitwą nie krytykując, Karolinie, która swoją przyjaźnią nieraz rozświetliła już moje życiowe tunele, Madzi, która również była przy mnie duchowo, Sabinie, która nawet mimo odległości umie razem ze mną snuć marzenia, Matrixowi, dzięki której zrozumiałam, że czasem układa się mniej lub bardziej ale nie wolno się poddać, Klakierkowi, która umiała wysłuchać moich nieraz infantylnych tekstów, diakonowi Krzyśkowi, diakonowi Piotrowi za nieocenioną pomoc w rozmowie...
I wielu innym których nie wymieniłam a wnieśli tak wiele dobra i miłości w moje życie!
Dzięki wielkie wam i za was!