Najnowsze wpisy


Pustynia...
09 maja 2009, 14:13

Koniec z tym wszystkim!!! Powiem to w końcu publicznie: Mam tego wszystkiego dość! Jest mi źle i mam kryzys! I chociaż Bóg pocieszył mnie przez br.Rafała w konfesjonale to nadal jest mi źle! Mam ochotę krzyczeć i tupać nogami ze złości! Jestem tak totalnie sama, moi jedyni towarzysze to Camel w ręce i garść tabletek.... żyję jak zwykły szary obywatel: uczelnia,dom,zakupy,opłaty,rachunki... nienawidzę takiej rutyny!!! Na szczęście na uczelni okazali się być wyrozumiali wobec mnie i mojej długiej nieobecności za co jestem bardzo wdzięczna! Tęsknię za wami: rodzino,Karolinko,Sabino,Madziu,Agnieszko,Kseniu,Kasiu,Ojcze i bracie!

Widziałam na zdjęciach miłość może i miłość nastolatków, która niewiadomo ile potrwa, ale zawsze... ja nawet tyle nie dostałam, dostałam za to po fizjonomii (nie użyję słowa pysk ze względu na szacunek do zwierząt)  może sobie nie zasłużyłam...może to wszystko to jakaś kara? Nie mam miłości, nie mam kogo kochać, nie ma mnie kto kochać,nic po mnie nie zostanie nawet mój nagrobek zrównają z ziemią pod autostradę!

Jest Ktoś kto non stop trzyma mnie w zawieszeniu... nie powie kim dla niego jestem, ale chce żebym była obok... a bycie obok kogoś nie oznacza bycia z kimś... a nie każdy chciałby tak...

Towarzyszy mi też ona... moja choroba,nie wiem dlaczego ja, nie miałam wyboru, nikt mnie o nic nie pytał stało się... niby nie zamyka mnie na normalne życie, ale jest ze mną... niektórzy nie rozumieją, boją się...

Moja emigracja... prawdziwa i wewnętrzna; tak chcę uciec od tego wszystkiego, od tej niesprawiedliwości, której nie mogę i nie chcę zrozumieć, od braku miłości, od egoizmu, od nienawiści, od pogardy i co najważniejsze od moich wad!

Wczoraj Ktoś powiedział mi: nie jesteś tak beznadziejną an za jaką Cię miałam! Czujecie to? Więc jednak miałam rację!

Dove sara anima mia? Senza di Te... Boże jakie brutalne jest to życie!

Kto mnie zna może zrozumie... a kto nie zna niech sobie myśli co chce!

Tak... jestem na pustyni nie widzę ani początku ani końca... gdzie jest droga? Kto ją wskaże?

 

Nowe a może stare...
15 kwietnia 2009, 22:38

 

Od paru dni noszę się z ochotą napisania czegoś... bo tyle myśli, uczuć dziwnych plącze mi się po głowie... byłam wczoraj u Osoby bliskiej tak bardzo memu sercu, ale boję się, że chyba powinnam przestać... coraz mniej mi to pomaga...choć bardzo tę Osobę uwielbiam, ale jej niepoprawny optymizm i stan nie za bardzo mają się do mego życia...wyciąganie nielicznych wyjątków potwierdzających regułę nie pomogą mi, bo nijak mają się do większości, a ja żyję w większości, a więkoszość żyje własnym życiem i myśli o sobie a nie o drugim człowieku...poza tym najłatwiej mówić o sprawach, które nas nie dotyczą, a pewien stan to doskonale umożliwia...ja tu nie krytykuję niczego ani nikogo ale pewne obiektywne prawdy są niestety niezmienne...

Miłość...wielkie słowo, ale czy naprawdę jest jeszcze na tym świecie? Czy Ta Fascynująca Księga mówi mi prawdę? Mogę Jej wierzyć? Skoro niedobrze,żeby człowiek był sam dlaczego dopuszcza do samotności tylu ludzi? Nie tyle mojej, bo ja sobie poradzę, ale tylu fajnych ludzi?

Słucham wielu kawałków teraz... Łzy ''Ja nie lubię nikogo'', ''Opowiem wam jej historię'', ''Kocham-puste słowa''

Agnieszka Chylińska: ''Niekochana''

Anita Lipnicka: ''Piękna i Rycerz''

Wanda i Banda: ''Nie będę Julią''

Edyta Bartosiewicz: ''Jenny''

Kto je zna ten zrozumie... i te utwory i mnie , i mój stan...

Urszula: ''Anioł wie''

Na nowo...
03 kwietnia 2009, 19:24

Na nowo jestem, przyczyn mojej nieobecności jest wiele niektóre z nich są bardzo prozaiczne jak brak chęci pisania, późne powroty do domu, zapomnienie... lub bardziej powiedzmy poważne jak pobyt w szpitalu, nie zamierzam się nad tym rozwodzić, bo trąci to zbytnim ekshibicjonizmem... powiem tylko, że nie sam pobyt i ta instytucja służby zdrowia była w tym wszystkim najgorsza... najgorsza była samotność...tak samotność kiedy nikt Cię nie odwiedza, sporadycznie zainteresuje... nie bedę mówić o jakimś tam cierpieniu, bo nie czułam go aż tak mocno, zresztą po co się z tym obnosić...chcę tylko powiedzieć, że chyba już wiem jak będzie wyglądać moja przyszła droga życia... będzie samotna, bo tak jak teraz odczułam prawdziwą samotność wiem, że jest to jedyne co może mnie czekać w przyszłości, bo to wynik i konsekwencja moich wcześniejszych wyborów...tak.. gdybym nie wybrała tego życia w rozjazdach do tej sytuacji nigdy by nie doszło, mogłabym wieść ustabilizowane spokojne życie...ale nie wybrałam tego i tu wcale już nie chodzi czy żałuję czy nie, ale wtedy nie wiedziałam,że mniejsze wybory owocują następnymi sytuacjami w naszym życiu...ale co się wie o życiu mając dwadzieścia lat? Nie będę zadawać głupich pytań w stylu ''jak to się mogło stać?'' jeśli się stało znaczy, że mogło! Tylko, że wszystko miało być już dobrze! Uwierzyłam paru osobom i co z tego mam? Parę lat oszczędnego życia, które w żaden sposób mi nie pasuje!

Ale wierzę, że jeszcze nadejdą lepsze dni...

...
25 lutego 2009, 09:22

Niech to juz sie wyjasni wreszcie, bo mam dosc tej hustawki... Dzis zaczyna sie pewien ciekawy czas... zobaczymy jak uda mi sie go przezyc... oby dobrze!

A za niedlugo bede juz w domciu!

Bez tytulu...
21 lutego 2009, 18:29

Zycie zgotowalo mi scenariusz... musze go grac aczkolwiek nie wiem za bardzo jak... moja sytuacja jest co najmniej nieciekawa, ktos wystawil mnie...

Ale musze sobie poradzic... nie mam wyjscia ZAWSZE jest alternatywa!

Tylko gdzie ja znajde...